Telewizory a rynek gier
Piszemy o grach ogólnie, ale naszym głównym polem zainteresowania są konsole. Działają one niezależnie od komputerów i od lat wykorzystują możliwości innego sprzętu elektronicznego, który jest obecny niemalże w każdym domu. Większość populacji nie wyobraża sobie życia bez telewizji, więc odpowiedni odbiornik musi stanąć na półce lub regale, a czasami zawisnąć na ścianie. Choć szczegóły dopiero przed nami, to konsole na przestrzeni dekad zmieniały się bardzo.
Równolegle z nimi zmieniały się także telewizory, stając się nowocześniejszymi i bardziej przyjaznymi użytkownikom. W czasach pierwszych rozwiązań spod znaku Nintendo na rynku królowały odbiorniki kineskopowe. Ciężkie, toporne i dość ograniczone jako nośniki grafiki. Wystarczały jednak w zupełności, by wybornie współpracować z prostymi, klasycznymi grami.
Rodzice mieli problem, by odciągnąć dzieci od ekranu, bo lada moment zaczyna się ulubiony serial, a tu udało się pokonać następny poziom w Mario. Wraz z upływem lat i rosnącymi możliwościami japońskich wynalazków gierki zyskiwały na jakości graficznej i dźwiękowej. Nie potrzebowały jednak wciąż telewizorów działających w innej niż kineskopowa technologii. Obecnie sytuacja wygląda zgoła inaczej.
Przede wszystkim tradycyjne odbiorniki zostały wycofane z dystrybucji. Praktycznie nie ma możliwości nabycia fabrycznie nowego telewizora z kineskopem. Są one wciąż sprzedawane na rynku wtórnym – w komisach czy w internecie. Wiąże się to ściśle z procesem cyfryzacji, ale również z kosztami produkcji.
Masowe wytwarzanie telewizorów LCD okazało się znacznie tańsze i szybsze. Bogate zestawy złącz w nowoczesnych odbiornikach również mają spore znaczenie. Dzięki wejściom HDMI czy Scart można z łatwością podłączyć pod telewizor najnowszą konsolę i cieszyć się własnym, multimedialnym centrum rozrywki.
Dodaj komentarz